Niedawno, w celu uporządkowania mojej pracy, pomyślałem, dlaczego bloger potrzebuje konta publicznego na Vkontakte lub na Facebooku? Naprawdę, dlaczego? Subskrypcja? A może niespełnione pragnienie stworzenia kolejnych mediów? Przeszukałem kilka blogów i wszystkie publikacje, nie jestem wyjątkiem.
Oczywiste jest, że jeśli nie chodzi o prywatnego bloga, potrzebujesz pewnego rodzaju rozróżnienia między pracą (publiczną) a przyjaciółmi (osobisty profil w sieci społecznościowej). Na przykład osoba utworzyła witrynę o transformatorach i publikuje posty z tej witryny w grupie, a także wiadomości na ten temat. Oczywiście jego przyjaciele z VKontakte nie muszą widzieć tego wszystkiego w swoich wiadomościach, dlatego też potrzebuje opinii publicznej. Ale jeśli bloger pisze o osobistym, przesyła zdjęcia z siebie i swoich podróży, jest to konieczne dla subskrybentów publiczności i jego przyjaciół.
Okresowo naprawdę chcę wydajności. Kiedy gromadzi się wiele rzeczy, ich lista tylko rośnie, a ty się bałaganisz, zrób coś, ale nie ma rezultatu. A potem, kiedy zgrabisz, ponownie tworzona jest cała lista. I dobrze, zarobiłbym już miliony, ale nie, rzeczy wciąż tam są. Dlatego istnieje potrzeba pozbycia się wszystkiego, co zbędne. Jak wiadomo, tylko 20% aktywności przynosi 80% wyniku, a nawet w najlepszym przypadku. A blogowanie jest tak bezużyteczne ...
Dlaczego więc bloger-podróżnik potrzebuje grupy VKontakte lub Facebook? Będę mówić o tego typu blogerach, bo taki jestem. I wiesz, nie mogłem odpowiedzieć sobie na to pytanie. W końcu, jeśli poważnie podchodzisz do grupy lub strony, powinien to być osobny projekt z własnymi kosztami czasu, z własną monetyzacją i zwrotem. Konieczne będzie albo opublikowanie wielu interesujących wiadomości (głównie nieznajomych, ponieważ jest ich za mało), albo jakoś wyostrzenie grupy specjalnie dla określonego programu partnerskiego. Oznacza to, że będziesz musiał zebrać odbiorców i zarabiać na tym wszystkim w jakiś sposób poprzez reklamy. Taka grupa będzie luźno połączona z regularnym blogiem, ruch będzie niewielki, aw większości przypadków ruch ten nie będzie podlegał konwersji. W związku z tym okazuje się, że praktycznie nie ma sensu upubliczniać tego rodzaju subskrypcji.
W takim przypadku zwykły profil sam lepiej nadaje się jako subskrypcja. Z własnego doświadczenia widzę, że jest zamieszanie, ktoś subskrybuje naszą publiczność i ktoś puka do znajomych. Część publiczności zasiada zatem publicznie, a niektórzy przyjaciele. W wyniku zamieszczania postów na blogu ogłoszenia muszą być publikowane zarówno publicznie, jak i w profilu sieci społecznościowej. Masło. Po co zduplikowana praca? Tak, nawet jeśli zautomatyzujesz, nadal musisz kontrolować proces i sprawdzać komentarze w kilku miejscach.
A kiedy chcesz przesłać zdjęcia do kontaktu lub Facebooka, to za każdym razem, gdy zastanawiasz się, gdzie je opublikować na ścianie lub w miejscu publicznym? Tutaj można wymyślić rozróżnienie, mówią, wszystko związane z podróżami idzie do publicznej wiadomości, reszta do profilu. Ale! Odbiorcy są już początkowo podzieleni, więc w dobry sposób musisz opublikować ponownie albo z publicznego do profilu, albo z profilu do publicznego. Ponownie, trochę dubbingu i jedna rzecz na pewno będzie czysto repost.
Opcjonalnie widzę całą aktywność (ogłoszenia z bloga, zdjęcia, statusy) publicznie i utrzymuję ścianę profilu prawie pustą. Widziałem to.
Ale doszedłem do wniosku, że jeśli nie promujesz grupy ani strony w sieci społecznościowej i nie robisz z niej całego projektu, łatwiej jest ograniczyć się do zwykłego profilu i przenieść wszystkie odpowiednie treści na jego ścianę. W końcu piszemy o sobie, o życiu osobistym. Pozwól wszystkim dodawać do znajomych lub subskrybentów. I intuicyjnie wszystko będzie, gdy wszystko będzie w jednym miejscu, a profil będzie bardziej żywy. I nie jest tak, jak to się dzieje, jedno ogłoszenie bloga publicznie i jeden status na ścianie profilu, i repostuje na siebie.
Następnie możesz utworzyć kolejny profil, niepubliczny, tylko dla bliskich 10-20 znajomych. Cóż, jeśli jest taka potrzeba.
P.S. Co powiesz, czy potrzebujemy grupowych blogerów, czy nie? Czas jest cennym zasobem, czy warto tracić go, gdy wszystko można uprościć?