Wędruj bez sprzętu i jedzenia na górę Semiglava
W nowym roku znalazł się jakiś liryczny nastrój i zalane wspomnienia. Moja pierwsza znajomość z górami i moja pierwsza wędrówka są wciąż żywo pamiętane, jeśli oczywiście można to tak nazwać. To było raczej jak spacer. Od dawna chciałem o tym pisać, ale nie wszystko było dla rozrywki. Przez przypadek wędrowaliśmy w składzie trzech osób (ja, mój przyjaciel i nasza dziewczyna) na górze Semiglava (1500 m), będąc bez sprzętu i jedzenia, w gumowych kapciach :)
Trochę tła - w 2005 roku mieszkaliśmy z przyjacielem w całe lato w namiocie na rzece Jan to we wsi renesansu. Wtedy to miejsce było zupełnie inne, teraz nie będę w stanie długo tam mieszkać, ale to inna historia. Chcieliśmy więc przygody, a nie miejsca siedzącego w jednym miejscu. I poszliśmy gdziekolwiek spojrzymy, zostawiając wszystkie nasze rzeczy razem z namiotem w renesansie, zabierając tylko piankę, śpiwory i parę ciepłych ubrań (lato, co jeszcze jest potrzebne).
Przepraszam za jakość zdjęcia, wtedy lustra były dla nas nieznane, a filmowa mydelniczka z 36 ramkami była szczytem postępu.
Treść artykułu
Pierwszy dzień
Wyszliśmy na drogę, żeby złapać samochód. Kierunek podróży, nakreślony tylko na drodze - w kierunku Adygei. W połowie dnia autostop zaprowadził nas do wioski Anastasiewka, w której miały się znajdować dolmeny. Natknąwszy się na sad jabłkowy, zyskaliśmy kilogram 5 kwaśnych jabłek, nie wiedząc jeszcze, że w ciągu następnych kilku dni będziemy skazani na dietę jabłkową. W końcu początkowo chcieliśmy tylko spojrzeć na dolmeny, a następnie zaopatrzyć się w artykuły spożywcze w sklepie i iść dalej w kierunku Adygei. Ale tutaj spotkaliśmy grupę biwakowych dzieci z instruktorem, który zamiast powiedzieć nam o położeniu dolmenów, opowiedział o bliskim położeniu góry Semiglava, gdzie nasz «grupa mobilna» może dostać się w zaledwie pół dnia. Dopiero później zdaliśmy sobie sprawę, że przecenił naszą «Mobilność».
Co do cholery dolmenów, kiedy tutaj możesz podbić cały szczyt! - pomyśleliśmy i, stąpając po polnej drodze z gumowymi kapciami, poszliśmy na górę. Wtedy góra Semiglava wydawała nam się podobna do Everestu, ponieważ w kamiennej dżungli Moskwy, oprócz schodów ruchomych w metrze, nie ma już nic do podbicia. Gdy zrobiło się ciemno, postanowiliśmy spędzić noc u drwali, których wioska była w drodze, ponieważ nie chciałem spędzać nocy bez namiotu. Zostaliśmy przyjęci, potraktowani kompotem z brązowego chleba, ponieważ odmówiliśmy jakiejś potrawy z gulaszem (wtedy byliśmy już wegetarianami), a nawet zaoferowaliśmy łóżko, ale atmosfera w domu była taka, że pianka turystyczna była dla nas przyjemniejsza. Potem najpierw uwierzyłem w ludzi, którzy mogą pomóc, sam nie mając prawie nic.
Drugi dzień
Dopiero w połowie następnego dnia udaliśmy się na alpejskie łąki na pożądany szczyt, z którego otwierałby się oszałamiający widok, gdyby nie chmury. Jednak nawet to, co widzieliśmy, uderzyło oczy nieprzygotowanych Moskali. Nigdy nie widzieliśmy takich górskich krajobrazów. Nawiasem mówiąc, nasz «grupa mobilna» ciągle gubiąc ścieżkę i czekając na grupę dzieci na kolejną wskazówkę. Spowalnialiśmy też zbieranie i zjadanie jeżyn, malin, śliwek wiśniowych i innych jadalnych potraw. Tak więc na sam szczyt przybyliśmy z grupą turystów, nie mniej zmęczoną, ale szczęśliwą.
Zamiast wracać, po raz kolejny prowadzili nas zapewnienia przewodnika, że łatwiej i szybciej zejdziemy do innej wioski (Bolszoj Pseuszko) i razem z dziećmi poszliśmy dalej. Dlatego nie powiedział nam, że będzie też zimno w nocy i że w sumie jest jeszcze więcej? Prawdopodobnie widział w nas większy potencjał i wcale nie wiedział, że przywieziono nas tu przez przypadek i bez sprzętu, chociaż nasze stroje plażowe i jeden mały plecak wskazują inaczej.
Trzeci dzień
Rano, nie mogąc znieść głodu i trochę nieśmiałości, poprosiliśmy instruktora o pół cegły z czarnego chleba, który zniknął w jednej chwili, rozpuszczając się w ustach i pozostawiając wspomnienia najsmaczniejszego chleba na naszej planecie. W tym czasie po prostu nienawidziliśmy jabłek i zostało ich tylko kilka.
Dopiero pod koniec trzeciego dnia dotarliśmy do długo oczekiwanego Big Pseushko. Ten dzień był pełen wydarzeń: rozmowy na temat sensu życia i naszej kampanii, spotkanie z wężem, na który prawie nadepnęliśmy, sprawdzanie smaku i jadalności grzybów, pływanie w lodowatej rzece, polowanie i łapanie oddechu na majestatycznych bukach przebijających niebo i pchając chmury na ich szczyty. W Bolszoj Pseuszko pospieszyliśmy do sklepu, ale, zgodnie z oczekiwaniami w normalnych wioskach, był już zamknięty. Potem zwróciliśmy się do miejscowych po mleko i daliśmy je nam, odmawiając przyjęcia pieniędzy. Potem uwierzyłem w ludzi po raz drugi. A potem autobusem do Tuapse, spędzając noc na plaży, arboretum w Soczi ...
Tak więc, przy minimalnym wyposażeniu i bez jedzenia, pojechaliśmy na górę Semiglava i odwiedziliśmy na wysokości 1500 metrów. Teraz wszystko to zostaje zapamiętane ze śmiechu z naszej nieprzygotowania, ale przywołuje myśli, że będzie pragnienie, znajdzie się okazja. A teraz pojawia się taka lista rzeczy / czynów związanych z realizacją wycieczki, którą zastanawiasz się :)