Do Ałtaju! W góry! Na tę podróż czekam od 3 lat. Cały czas coś się nie sumowało i zawiodło. I wreszcie, w sierpniu 2009 roku, odlecieliśmy. Kilka miesięcy wcześniej nagle znaleziono firmę na kempingu, pojawił się przewodnik, pieniądze. Nawet mój dobry, ale bardzo zapracowany przyjaciel nagle okazał się z nami latać. Zaplanowaliśmy wędrówkę z wioski Aktash do lodowca Maashey (miejscowi nazywają Mazha) iz powrotem. Łatwa taka wycieczka do
Ałtaj.
Wszystko zaczęło się od przygotowań. Musiałem kupić sprzęt, którego wcześniej nie mieliśmy: patyczki, palnik, getry. Przy zakupie biletów popełniliśmy trochę błędu, trzeba było zamówić je wcześniej, przez sześć miesięcy jest to pożądane (radzę korzystać z Aviasales.ru i Skyscanner.ru, aby wyszukiwać i porównywać ceny). Już 2 miesiące przed wylotem nie było tanich taryf i podjęto decyzję o przylocie do Barnauł samolotem i powrotnym pociągiem. Osobno pisałem o, jak dostać się do Ałtaju.
Najbardziej nieprzyjemną rzeczą w przygotowaniu jest suszenie sera. Smród był w całym mieszkaniu, a stół jadalny był cały czas zajęty. W rezultacie plecak wyniósł około 30 kg, moja żona ma 17 kg, prawdopodobnie nie jest to dużo dla guru wędrówki, ale chciałbym, aby było łatwiej, ale ponieważ nie próbowałem go zmniejszyć, nie wyszło, rzeczy takie jak wszystko są potrzebne ... Czego nie można zrobić ze względu na góry Ałtaj!
I jesteśmy w samolocie. Lot do Barnaulu zajmuje 4 godziny. Leshka, która jest dobrym, ale zapracowanym przyjacielem, pozbywa się głupich pytań: «dlaczego się trzęsiemy», «spadamy?». To jego pierwszy lot, rozumiesz. A lotnisko Barnauł spotkało nas w słoneczny poranek. Nie mogliśmy spać - zapobiegliśmy oczekiwaniom z podróży turystycznej, a noc była krótka: lecieliśmy późnym wieczorem plus zmiana czasu (różnica czasu +3 godziny od Moskwy). Lotnisko w Barnauł jest małe, od samolotu na piechotę do bramy w metalowym ogrodzeniu, które otacza pole startowe, i wchodzimy na parking, a tuż obok znajduje się pawilon z salą dla przylotów, wchodzimy i różnie, zabieramy rzeczy z przenośnika ... Mam nadzieję, że ta myśl nie przychodzi do nikogo innego do głowy. Nawiasem mówiąc, nie trzeba owijać plecaków filmem, tylko my ze wszystkich przybyłych turystów udało się.
Wsiedliśmy do autobusu i za pół godziny pojechaliśmy do Barnauł, na absurdalny 10r, chociaż taksówki i niektóre prywatne minibusy były gotowe zabrać nas tylko za bardzo dużą kwotę. Barnauł okazał się niskim, niezbyt gęsto zabudowanym miastem, całkiem zielonym i ładnym. Przystanek autobusowy to inna sprawa, to wcale nie jest przyjemne miejsce, jest więcej bezdomnych niż na stacji w Kazaniu. Dworzec autobusowy i dworzec kolejowy znajdują się naprzeciw siebie, dla tych, którzy przyjeżdżają pociągiem, dogodna jest zmiana autobusów. Następnie pojechaliśmy autobusem do Gorno-Ałtajska, autobusy często jeżdżą, mniej więcej raz na godzinę. Jedź około 5 godzin, zatrzymując się w mieście Bijsk. W Gorno-Ałtajsku czekaliśmy na drugą część grupy, która podróżowała przez Nowosybirsk. Och, jak sobie przypomnieliśmy, siedząc kilka godzin na dworcu autobusowym! Ale zjadłem więcej niż jeden bardzo pyszne lody sprzedawane w pobliżu (radzę wszystkim). Potem pojechaliśmy minibusem do Aktash. W końcu równiny ustąpiły miejsca górom, które wraz z oddalaniem się od Gorno-Atajska stawały się coraz wyższe, a roślinność coraz bardziej uboższa. Droga zajęła 5-6 godzin i pomimo najpiękniejszych widoków zmęczona porządkiem. Przybyliśmy już w całkowitej ciemności, a przewodnik, nasz przyjaciel z Moskwy, który wędrował po górach Ałtaj od kilku tygodni, już na nas czekał.
O tym, jak lepiej udać się do Ałtaju, możesz przeczytać tutaj: Góra Ałtaj. Jak się tam dostać?
W jasnym świetle księżyca ruszyliśmy w stronę drogi, szukając miejsca na namiot. Wstaliśmy w pobliżu rzeki Chuya, niedaleko niedokończonej elektrowni wodnej, od autostrady kilometr 3. Woda w rzece wydawała się strasznie zimna. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że w drodze powrotnej, pod koniec wędrówki, po kąpieli w jeziorze w pobliżu lodowca, będzie to dla nas jak gorąca kąpiel. Przejęty zostaje zwyczajowy biznes.
Następnego dnia prawie wszyscy wyszli z namiotu słowami: «łał!» Oto one, góry Ałtaju! Górska rzeka wokół klifu, na horyzoncie góra pokryta lodem, wszystko to zrobiło niesamowite wrażenie. Ale śniadanie było słabe, ponieważ jedzenie jest zaplanowane na dzień. Teraz zamiast obfitego jedzenia - estetyka miejsc, ale jest to całkowicie równoważna wymiana.
Ruszyli naprzód, postanowili iść pół dnia. Trasa nie była długa i nieskomplikowana, na pierwszą wycieczkę w góry całkowicie. Wspięliśmy się trochę wyżej i natychmiast sięgnęliśmy po kamery, aby szybko uchwycić widoki gór Ałtaj. Tylko tutaj słońce jest wysoko, a nie najlepszy czas na strzelanie.
Jak żałowałem, że nie zabraliśmy ze sobą lustrzanki, zaoszczędziliśmy na wadze ... Byłoby lepiej, gdyby nie wzięli żadnych ubrań. Dlaczego potrzebujemy normalnego aparatu, jeśli nie zabierasz go ze sobą, tam, gdzie go naprawdę potrzebujesz. Tylko dzięki naszemu przewodnikowi, mądremu z doświadczenia, który nie był zbyt leniwy i zabrał cały plecak ze zdjęciami, przywieźliśmy do domu kilkadziesiąt dobrych zdjęć.
Pierwszego dnia szliśmy wzdłuż Chui, było gorąco, a woda była znacznie poniżej. Jak wszyscy chcieli pływać ... Rozpieszczone ciała Moskwy bolały od takiego znęcania się. Po raz kolejny rozumiesz, że musisz uprawiać sport, mniej siedzieć przy komputerze, częściej wychodzić na przyrodę i wędrować, i wiele więcej, co rozumiesz. Gdyby tylko wszystkie te zrozumienia przetrwały w mieście i nie zapadły w zapomnienie.
Potem zeszliśmy na dół i skręciliśmy w stronę rzeki Maasha, resztę ścieżki podążamy wzdłuż niej. U zbiegu rzek znajdował się duży obóz, jest wielu ludzi, koni, UAZ. Nasz pierwszy przystanek został zapamiętany przez zimną niebieskawą wodę i picie herbaty..
W wolnym tempie szliśmy tak przez kilka dni. Natura stawała się coraz trudniejsza, temperatura spadała. Rano namioty były szronem, jak wszyscy inni. Pogoda w Ałtaju na ogół gra żarty, potem deszcz, potem śnieg, potem słońce, nie można przewidzieć.
Wkrótce przed nami stało jezioro Maashey. I jedyny parking, na którym polegaliśmy, był zajęty. I musieliśmy do niektórych uczestników kampanii, całkowicie rozładować i praktyczne, aby przenieść się do następnego przystanku. Droga wzdłuż jeziora nie była tak malownicza jak samo jezioro, ponieważ trzeba było stale obserwować pod stopami, skacząc z kamienia na kamień. To prawda, że na parkingu czekała na nas niespodzianka, zupa grzybowa z lokalnych grzybów. O ile pamiętam, natychmiast ślinię się.
Głównym celem był lodowiec Maashei i widzieliśmy go trzeciego dnia podróży. Z daleka, ale widziałem. Dokładniej, wydawało nam się, że dotrzemy do niego już następnego dnia, ale odległość w górach była jakoś zwodnicza, nie dotarliśmy.
Ciąg dalszy tutaj: Ałtaj - wycieczka na lodowiec Maashi. Część 2.
Nasza trasa biegnie wzdłuż gór Ałtaju do lodowca Maashi (Mazhoy)