Na szczyt Iremel - wycieczka piesza
Według niektórych raportów przetłumaczony z Baszkir Iremel to «Poświęcony» lub «Magiczny» góra, według innych źródeł - od starożytnego języka tureckiego to słowo jest tłumaczone jako «miejsce dające człowiekowi moc». Ogólnie oba są prawdziwe, jak mi się wydawało.
Zdecydowaliśmy się na tę małą wycieczkę turystyczną na szczyt Bolshoi Iremel dzięki naszemu przyjacielowi, który mieszka w tych częściach i uwielbia swoje rodzinne strony. Był naszym mózgiem, przewodnikiem i można powiedzieć, że jest mentorem.
I tak pewnego pięknego czerwcowego poranka pięcioosobowy zespół przybył do chwalebnego miasta Czelabińsk, aby stamtąd udać się na następną podróż. Wiedzieliśmy, że dotarcie do początku trasy na górę Iremel, która znajduje się w s. Tyuluk, wygodniejszy z kolei. Stacja Vyazovaya, ale tak się stało, że musieliśmy lecieć z Czelabińska.
Z południowego dworca autobusowego dotarliśmy do miasta Trekhgorny, gdzie już czekał na nas nasz ukochany przyjaciel. Wejście do samego miasta odbywa się tylko przełęczami, więc z wyprzedzeniem zaopatrzyliśmy się w Czelabińsku. Autobus z Trekhgorny do s. Tyulyuk nie jeździ codziennie, więc wezwaliśmy taksówkę bezpośrednio przy punkcie kontrolnym. Podróż zajęła nam około pół godziny, przynajmniej na rozmowy i dyskusje, jak nam się wydawało.
I tak taksówka zatrzymuje się i wysiada w nas. Tyuluk przy drewnianej bramie centrum rekreacji «Róża wiatrów». Nie od razu zrozumieliśmy, co się dzieje. Okazało się, że nasz przyjaciel postanowił dać nam niespodziankę i zgodził się z właścicielem bazy, abyśmy mogli wziąć kąpiel parową w ich cudownej łaźni. Ponieważ był to dalekie od pierwszego dnia naszej długiej podróży, taka niespodzianka była bardzo mile widziana.
Łaźnia była niesamowita! Prawdziwie przestronna chata z drewna, za każdym razem, gdy biegaliśmy, wybiegaliśmy z łaźni i zanurzaliśmy się w lodowatej rzece, która była po drugiej stronie ulicy.
A teraz, czysto, odpoczęliśmy od drogi i zadowoleni, postanowiliśmy kontynuować naszą wycieczkę turystyczną do Iremel. Przed wyjazdem nasz lojalny przewodnik przeprowadził krótką odprawę. Jak uchronić się przed kleszczami: opuść nogi, podnieś skarpetki, wypełnij nogi skarpetkami, załóż czapki i co najważniejsze, nie bój się, nie ma ich tak wiele. Przygotowując się do pełnej gotowości bojowej, ruszyliśmy w drogę.
Szliśmy długo, czasem wspinając się bardzo mocno pod górę, czasem prawie w łagodnym terenie. Wspaniałe zdjęcia natury Uralu zastąpiły się. Trudno dokładnie opisać, ale las Ural bardzo różni się od regionu moskiewskiego. Jedną z głównych różnic między miejscami na Iremel, oprócz samej roślinności, są tzw «kamienne rzeki». Są to skupiska kamieni, stale powoli schodzące pod własnym ciężarem ze zboczy w dół wgłębień. Bardzo piękne zjawisko naturalne!
Im wyżej się wspinaliśmy, tym bardziej zbliżaliśmy się do szczytu Iremel, tym bardziej zmieniała się natura. Wydawało się, że las tutaj był jak warstwowe ciasto: różnice w roślinności i wrażeniach były dość widoczne na każdym poziomie. Początkowo las wydawał się po prostu nas spotkać i poznać, a potem przyjął nas i uśmiechnął się. Poważnie zatrzymaliśmy się tylko raz na polanie z dużym kamieniem, ogrzanym słońcem. Przez resztę czasu po prostu zatrzymywaliśmy się przy górskich potokach, aby zbierać wodę w małych butelkach (nie było sensu zbierać dużych, ponieważ strumienie były bardzo powszechne). Cóż za niezwykła, ta woda Iremel! Tak smaczne, czyste, zimne!
Pod koniec naszej drogi do Iremel dotarliśmy do niezwykłej polany: wydawało się, że przyroda tutaj zamarła lub po prostu postanowiła pozostać kilka miesięcy za ogólnym biegiem czasu i zmianą pór roku. Nasza wędrówka odbyła się w środku lata, a na tej łące wydawało się, że wiosna dopiero się zaczyna! Na brzozach właśnie pojawiły się małe zielone liście, trawa pod twoimi stopami jest taka miękka, młoda i świeża! Dlaczego w tym miejscu czas jest tak zamrożony, nie rozumieliśmy, ale interesująca była ta mała podróż w przeszłość.
Jednym z najbardziej żywych wrażeń z tej wycieczki turystycznej był płaski płaskowyż, z którego otwiera się wspaniały widok na góry Iremel i resztę gór i lasów południowego Uralu. Pomimo tego, że było dość wietrznie, wcale nie chciałem stąd wyjeżdżać. Ale był już wieczór, trzeba było mieć czas na rozbicie obozu i ugotowanie obiadu.
Dotarliśmy do podnóża skalistego szczytu góry i rozbiliśmy obóz. Sam szczyt Wielkiej Iremel jest jak kamienne bloki ułożone na wzgórzu. Ogólnie rzecz biorąc, całe to miejsce jest nasycone magią czasu, magią starożytności. Nigdy nie myślałem, że można poczuć epokę gór! Okazuje się, że możesz. Ale opisanie słowami tych uczuć jest bardzo trudne. Czuje się obecność czegoś, ale raczej nawet kogoś, bardzo mądrego, majestatycznego, potężnego.
Ciemne i zimne powietrze z naszym zmęczeniem dość szybko rozproszyło nas do namiotów i śpiworów.
Rano na Iremel. Więcej niż świeży. Myjemy się w zimnym potoku, jemy śniadanie i idziemy na szczyt starożytnego właściciela tych cudownych miejsc Iremel. Plecaki z namiotami pozostawionymi poniżej, poszły na światło. Okazało się, że wspinanie się na zwałowane kamienie, z których wiele jest prawie wielkości ciebie, jeśli nie więcej, jest dość proste i przyjemne. Chociaż kiedy jakiś uparty kamyk zaczął nagle przesuwać się pod stopami, nie było to wcale takie całkiem.
Dotarliśmy na szczyt Iremel i byliśmy oszołomieni otwartymi przestrzeniami i pięknościami, które otworzyły się na nasze oczy! Rzeczywiście, nie na próżno zakończyliśmy naszą wycieczkę! Na początku po prostu podziwialiśmy widoki na południowy Ural, potem naszą radość zastąpiła chęć podzielenia się. Jakoś, bez słowa, wszyscy rozstali się na skalistej platformie na szczycie góry Iremel. Ktoś podszedł do krawędzi, położył się na kamieniu wiszącym nad urwiskiem i spojrzał w niebo, ktoś usiadł w pobliżu i zaczął wyjrzeć w dal, ktoś poszedł zrobić zdjęcia, ktoś - aby zostać sfotografowany, ktoś postanowił objechać cały teren szczyty Iremel na obwodzie, ktoś czyta napisy na kamieniach, pozostawione przez turystów chcących uchwycić się wieczności. Każdy miał jakąś niezwykłą kondycję i wrażenia. Naprawdę chciałem śpiewać ...
Kamienie z wzorami z tysiącletnich porostów, sztuczne wycieczki, wspaniałe widoki na okoliczne lasy i góry, obecność starożytności, mądrości, doświadczenia zdobywanego przez wieki ...
Nie chciałem wychodzić Ale wcześniej czy później trzeba było to zrobić - kierowaliśmy się czasem odlotu z s. Autobus Tyuluk, który kursuje tylko raz dziennie.
Zejście było trochę trudniejsze niż zejście. Potem wszystko stało się jakoś szybko. Tak żywe emocje były na szczycie Iremela, że wszystkie myśli wciąż tam były. Wróciliśmy dość szybko, próbując złapać autobus. Biegali po mocnych stokach - było fajnie.
Udało nam się wsiąść do autobusu. Był nieco przepełniony, ale przytłoczeni bardzo życzliwymi, pomocnymi ludźmi. W ciasnych warunkach, ale bez urazy, bezpiecznie dotarliśmy do art. Wiąz.
Ciekawe jest to, że w drodze powrotnej znów mentalnie wróciłem na szczyt «Święta góra», i nagle przyszła mi do głowy bardzo ważna świadomość, a raczej odpowiedź na pytanie, które dręczyło mnie przez długi czas i nagle jakoś sama zdecydowała. Dziękuję, Iremel!..