Wolontariat na Słowacji i w Szwajcarii
Jedna z naszych czytelniczek opowie nam dzisiaj o swoich doświadczeniach z projektami wolontariackimi. Bardzo dziękuję za jej ciekawą historię ze zdjęciami. Dzięki temu artykułowi moja żona i ja głęboko myśleliśmy o podróży do Szwajcarii jako ochotnicy.
Po udanym doświadczeniu z Work & Travel postanowiłem spróbować czegoś bardziej niezwykłego, a także chciałem zobaczyć Europę. I tak wpadłem na pomysł wolontariatu. Latem 2008 roku pomysł ten został zrealizowany. Początkowo chciałem pojechać do Europy Zachodniej, ale kraje nie są tak popularne jak Francja czy Niemcy. Chciałem czegoś niezwykłego. Długo szukałem i skierowałem się do Danii, ale projekty tam zostały już podjęte i Szwajcar przykuł moją uwagę. Wybrałem go. Zdecydowałem, że odkąd jadę do Europy, dlaczego nie zamienić 2 tygodni w 4, i zacząłem szukać krajów, które nie były zbyt daleko od Szwajcarii pod względem geograficznym i projektów, które były bliskie w czasie. Wybrałem więc słowacki projekt.
Treść artykułu
Organizacja projektu
Warto zauważyć, że oba projekty były środowiskowe. Na Słowacji wyczyściliśmy miejscowy strumyczek i staw, pomalowaliśmy ogrodzenia i oznakowaliśmy szlaki turystyczne w górach. W Szwajcarii pomogli miejscowemu rolnikowi w usuwaniu drzew z małego pastwiska, przechowywaniu trawy dla krów na zimę i przywróceniu dachu.
Na Słowacji pracowaliśmy 5 godzin dziennie i 5 dni w tygodniu. Harmonogram prac został uzgodniony wspólnie, aby zapewnić więcej czasu na rozrywkę. W Szwajcarii oprócz pracy (4 godziny każda) przewidziano seminaria edukacyjne (również 4 godziny każda). Zdobądź je szwajcarskie od organizacji goszczącej. Dyskutowaliśmy na temat wojny i pokoju w różnych krajach, praw człowieka, problemów gospodarczych i środowiskowych oraz sposobów ich rozwiązania. Niezwykle interesujące było poznanie doświadczeń innych krajów w różnych kwestiach. Więc w Szwajcarii byliśmy zajęci przez 8 godzin. Oczywiście seminaria były opcjonalne, ale nie chciałem ich przegapić..
Gotowanie
Na Słowacji, podobnie jak w Szwajcarii, gotowaliśmy w parach. Wybrali partnera z własnej woli. I codziennie próbowali potraw narodowych. W słowackim obozie dyżurujący w kuchni skończyli pracę kilka godzin wcześniej i poszli gotować. W szwajcarskim obozie kucharze byli zwolnieni na cały dzień, a nawet sami poszli do sklepu. Jeśli nie gotujesz zbyt dobrze (lub tak myślisz), możesz wziąć parę bardziej doświadczonych w tej kwestii)) I oczywiście nie zapomnij poprosić mamy o przepis na barszcz)) W Szwajcarii mieliśmy jednego wegetarianina, więc musiałem gotować barszcz wegetariański))
O Słowacji
Z reguły w obozie są przywódcy obozów. Ich zadaniem jest organizowanie wolontariuszy, koordynowanie pracy i kontakt z lokalną ludnością. Liderami naszego obozu byli dwaj Słowacy z Bratysławy. Nie bez ich pomocy nasza rozrywka okazała się tak interesująca. Oczywiście kontaktowano się z lokalnymi mieszkańcami, ponieważ byliśmy w wiosce liczącej 100 mieszkańców, gdzie cudzoziemcy są ciekawostką. Zorganizowaliśmy prezentację naszych krajów, a Hiszpanie przygotowali nawet kilka dań narodowych. Oczywiście były wspólne imprezy i mecze piłki nożnej. A ci, którzy nie byli zbytnio zainteresowani futbolem, zorganizowali lekcje mistrzowskie na temat gotowania naleśników, a następnie je karmiliśmy. Możesz spędzać wolny czas, jak chcesz. W weekend koreańskie dziewczynki wyjechały na Słowację (zastanawiam się, jak to zrobiły, jeśli słabo znały angielski i musiały mówić po rosyjsku?). Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy, a jedna poszła do parku wodnego w gorących źródłach i poszliśmy w bałagan do zamku, który nas zainteresował.
Od liderów otrzymaliśmy wszystkie niezbędne informacje i rozkład jazdy autobusów. Jak się okazało, biletomierz w zamku nie mówi po angielsku i ponownie pomógł nam rosyjski)). Dla naszej małej grupy 5 osób specjalnie znaleźli anglojęzycznego przewodnika i odbyli wspaniałą wycieczkę. W górach była wycieczka. Chociaż nie są zbyt wysokie (około 1200 m), ale wymagało to wiele wysiłku, a radość z piękna, które zobaczyłem, sprawiło, że chciałem to powtórzyć.
Nasz obóz odbył się właśnie podczas Olimpiady w Pekinie, więc przywódcy zorganizowali dla nas własną Olimpiadę. Było dużo rozrywki i każdy dzień był pełen zabawnych wydarzeń. Kiedyś dowiedzieli się, jak będzie żubr w każdym języku, mimo że nikt nie znał wersji angielskiej. Mogliby nawet wyjaśnić to Koreańczykom, ale dziewczyna z Kanady, gdzie zgodnie z naszymi założeniami zostali znalezieni, nie rozpoznała go.
W naszym obozie było 10 wolontariuszy i 2 liderów. Byli 3 rosyjskojęzyczni: 2 chłopców z Ukrainy i ja. Po pewnym czasie zaczęliśmy rozumieć język słowacki i żarty naszych przywódców w ich ojczystym kraju. Potem zdecydowali się z nami zagrać. Po cichu podzielili nas na 3 grupy, pozostawiając każdą z rosyjskojęzyczną wolontariuszką i przetransportowali do różnych miast. Zadanie było proste: wymień jeden mecz na coś więcej w ciągu 3 godzin. I to na Słowacji, gdzie trudno jest spotkać anglojęzycznego. Wszyscy musieliśmy używać rosyjskiego)) A wynik po prostu zaskoczył wszystkich: wymieniliśmy 3 zapałki na lampę podłogową, kilka butelek wina i piwa, kilka owoców i drobiazgów))) Teraz wiemy, że nigdzie nie znikniemy!!!
O Szwajcarii
W tym kraju wszystko było zupełnie inne, ale nie mniej interesujące. Oczywiście było wiele wycieczek po dzielnicy, spacerów, gier i nocnych rozmów. W związku z tym nie mieliśmy liderów animatorów, ale byli lokalni Szwajcarzy i nasz rolnik. Zamieniliśmy godziny pracy i seminaria (czasem pracowaliśmy przez 8 godzin, a czasem 8 godzin na seminaria). W ten sposób udało nam się wydostać do schroniska (szwajcarski dom w górach) na tak długo, jak 4 dni (!) I to było w obozie trwającym 2 tygodnie. Oczywiście organizowaliśmy tam seminaria ... na alpejskich łąkach i słońcu !!! Dom okazał się ogromny i pomieścił wszystkie 17 osób)) na samym szczycie znajdowała się nawet sala muzyczna z fortepianem, syntezatorem, perkusją, różnymi rurami i kawałkiem winylu !!! W nim mieszkaliśmy 4 dni !!! Odwiedziliśmy Aarschlucht (rzekę w jaskiniach z muzyką) i wodospad, w pobliżu którego zabito Sherlocka Holmesa. Będąc w Alpach, po prostu bluźnierczo nie zejdzie w góry !!! Schodząc z gór poszliśmy do fabryki sera i spróbowaliśmy sera szwajcarskiego. W drodze do naszego obozu cały dzień spędziliśmy w Lucernie, a nawet dotarliśmy na festiwal.
Po obozie miałem kilka wolnych dni i podróżowałem sam po Szwajcarii.
Kilka wskazówek:
- weź coś, co charakteryzuje kraj. A może jakieś małe pamiątki. Na przykład pojechałem do każdego obozu butelką wódki (nadal twierdzili, że pokazują mistrzowską klasę picia). Pamiątkami były lalki-drobiazgi, które z jakiegoś powodu nazywali babushki.
- jeśli chcesz lecieć (większość krótkoterminowych projektów realizowanych od maja do września), powinieneś wybrać projekt i rozpocząć korespondencję w marcu, gdy tylko pojawią się projekty.
-Warto wybrać około 7 projektów na raz i rozpocząć korespondencję, ponieważ jest wielu ludzi, którzy tego chcą (zwłaszcza dziewczyny), a z reguły 10-20 osób rekrutuje się do jednego projektu.
-. Projekty mają zupełnie inne tematy. Może to być przywrócenie zamków, organizacja festiwali lub komunikacja z dziećmi lub osobami starszymi, projekty środowiskowe, takie jak wywóz śmieci lub sadzenie kwiatów ... Więc wybór jest ogromny i każdy może znaleźć coś dla siebie)))
-Wolontariat stanowi doskonałą okazję do podróżowania kilka dni po obozie lub wcześniej. Aby to zrobić, w dokumentach wizowych nie podawaj dokładnych dat projektu, ale dodaj kilka dni przed i po.))